Dalsze losy Kopciuszka /WOJCIECH KUSIAK/

Pewnego majowego dnia Kopciuszek stanął przed gmachem uczelni. Był już na drugimroku studiów z polonistyki.

Wszedł do obszernego hallu, w którym ściany miały jasnożółty kolor, a podłoga szary. Po prawej stronie znajdowała się recepcja, gdzie pracowała miła recepcjonistka.

Studentka grzecznie się przywitała, po czym wspięła się po schodach na pierwsze piętro. Następnie usiadła na ławce, czekając na wykład. Wiele razy wspominała swoją przeszłość. Miała macochę i dwie przyrodnie siostry, nikt jej nie kochał, nikt nie okazywał  uczuć. Miały ją za sługę. Pomiatały nią. Dziewczyna  im wybaczyła, ponieważ była dobrym człowiekiem.

Zaczął się wykład. Przebiegał tak, jak zawsze.

Po lekcjach Kopciuszek szedł korytarzem. Nagle, jak grom z jasnego nieba wyłoniło się z zakrętu trzech złośliwych studentów informatyki. Popatrzyli groźnie, po czym jeden z nich wyrwał Kopciuszkowi z ręki plecak. Przeszukał go, cisnął na ziemię i zabrał smartfon.

Tak było przez następnych parę tygodni. Kopciuszek, natknąwszy się na grupę studentów, tracił  przeróżne przedmioty. Bał się przyznać na uczelni czy komisariacie, ponieważ podejrzewał, że się zemszczą.

Na pomoc przyszedł nie kto inny, a matka chrzestna Kopciuszka, która była wróżką. Otóż pewnego dnia, kiedy Kopciuszek szedł ze studiów, pojawiła się przed nim.

- Witaj Kopciuszku – przywitała się wróżka.

- Witaj matko chrzestna – odpowiedział Kopciuszek.

- Przybywam, aby wyzwolić cię z rąk tej bandy – powiedziała dumnie wróżka.

-  Ach, dziękuję – Kopciuszek miał łzy w oczach.

Nazajutrz, gdy Kopciuszek natknął się na zgraję, pojawiła się wróżka. Machnięciem różdżki przemieniła ich w dobrych, uczuciowych ludzi.

Historia ta pokazuje, że zawsze jest iskierka nadziei, trzeba wierzyć w szczęśliwe zakończenie.