Świąteczny gnom /BARTŁOMIEJ HRAPKOWICZ/

Zbliżały się święta.  Postanowiłem, że zaproszę do domu swoich przyjaciół.

Poszedłem do mamy, aby zapytać , czy mogę ich zaprosić.

-Możesz, ale poproś, żeby się dobrze zachowywali -powiedziała mama.

-Dobrze-odpowiedziałem.

Z uśmiechem na twarzy pomaszerowałem do swojego pokoju, aby zacząć pisać zaproszenia.

Zaproszenie

  Mam zaszczyt zaprosić szanowną Anię Shirley na Święta Wielkanocne. Uroczystość ta odbędzie się w moim domu, na ulicy Polnej 12, 21 kwietnia 1878 r., o godzinie 9.00. Zjemy razem śniadanie, a potem pójdziemy szukać jajek ukrytych przez zajączka. Zaprosiłem też innych kolegów.

                                                                                                             Bartłomiej Hrapkowicz

Napisałem jeszcze kilka zaproszeń i poszedłem je zanieść zaproszonym osobom.

Kiedy wróciłem, zjadłem kolację i poszedłem do pokoju ,pomyśleć, co ciekawego będziemy robić w ten dzień.

Nawet się nie zorientowałem, a była już godzina 22.00 i mama kazała mi iść spać.

Nadszedł wreszcie  21 kwietnia. Dwadzieścia  minut przed czasem przyjaciele przybyli  do mojego domu. Pojawili się  u mnie: Gilbert, Moody, Ania i Diana. Ale nie byli to wszyscy goście, ponieważ mama  zaprosiła Marylę i Mateusza Cuthberta, panią Małgorzatę Linde i jeszcze kilka osób.

Przywitaliśmy się i o umówionej godzinie zaczęliśmy jeść śniadanie. Podczas posiłku rozmowę prowadziła gadatliwa Ania.

Była  miłą, towarzyską osobą, często pokazywała swoją odwagę. Miała bujną wyobraźnię. Bez marudzenia wykonywała swoje obowiązki.

Miała gęste, długie, rude włosy. Jej twarz zdobiły  zielone oczy i drobne usta. Była chudą osobą.

 -Dziecko! Daj innym coś powiedzieć!-powiedziała ze śmiechem pani Linde.

I od tego momentu mówili dorośli, a my-dzieci poszliśmy na podwórko szukać jajek.

-Patrzcie!-wykrzyknęła Ania. -Tam jest!-Ania krzyczała z radością, wskazując pod ławkę.

W jednym momencie wszyscy podbiegliśmy do dziewczynki. Ania schyliła się i chciała podnieść jajko, ale się przewróciła. Grunt pod nią się zapadł i zobaczyliśmy metalowe, pochyłe drzwi. Otworzyliśmy je i weszliśmy do pomieszczenia, w którym siedział Gnom.

-Nareszcie mnie ktoś znalazł!-wykrzyczał ucieszony .

-Skąd pan się tu wziął?-zapytała Ania.

-Ze sto lat temu było tu trzęsienie ziemi. Razem z rodziną ukryliśmy się w tym bunkrze-odpowiedział.

-A gdzie rodzina?-zapytaliśmy wszyscy chórem.

-Wyszła z bunkra podczas tego trzęsienia  i nie wróciła.

Zrobiło nam sie smutno I wzięliśmy go do domu. Wkrótce się z nim zaprzyjaźniliśmy i zamieszkał u mnie w domu.